PO CZYM POZNAĆ KONIARZA

    Robiąc mały research przed pisaniem, zadałam członkom mojej rodziny pytanie "po czym poznać koniarza?". Część spojrzała na mnie jak na idiotkę, bąkając pod nosem, że "przecież sama najlepiej wiem". I właśnie tu pojawia się problem — stając się koniarzem, niezależnie od typu sportowiec czy pasjonat, przyswajamy cechy ludzi i koni, którymi się otaczamy, jednocześnie kompletnie nie zdając sobie z tego sprawy!

Dla osób, które dopiero zaczynają przygodę z końmi zmiany zachodzą powoli i czasem zaczynają się łapać na drobnych zmianach w zachowaniu. Koniarze, którzy siedzą w jeździectwie już kilka lat, są przyzwyczajeni do dziwnych spojrzeń, gdy wchodzą do sklepu w stroju... niebywałym dla zwykłych śmiertelników i nie zwracają uwagi na różnice pomiędzy "normalnymi" oraz miłośnikami koni.

     Koniarze to ogromna społeczność z milionami różnych charakterów, celów czy możliwości, jednak łączy nas miłość do koni... a także pięć odpowiedzi na pytanie tego artykułu! Po tym wyczerpującym wstępie przejdźmy w końcu do tematu — czyli po czym tak naprawdę poznać koniarza:

     1. SZTYBLETY — mogę się założyć, że większość z nas (jeśli nie każdy) chodziła przez dłuższy czas w sztybletach. Czy to w gumiakach w czasie jesiennych ulew, czy w zimie z pogardą patrząc na wszystkich, którzy noszą "marne podróbki sztybletów z sieciówek". Aby nie pomylić tych dwóch grup, na sztybletach miłośnika koni zawsze znajdzie się zaschnięta wydzielina niezidentyfikowanego pochodzenia lub trociny. Mimo tego koniarze czują się najlepiej w płaskim obuwiu, a w sztybletach jak w niebie.

     2. RÓŻNE CZESCI GARDEROBY W SIERŚCI KONIA — sytuacja każdemu koniarzowi znana. Czyścimy wierzchowca na jazdę, wyprowadzamy na padok, stoimy przed boksem — wszystkie sytuacje posiadają ryzyko "zostania drzewem". Konik stwierdzi, że go swędzi coś na pysku, patrzy, widzi, że jesteśmy blisko... i w ciągu kilku sekund mamy sierść na bluzie, bryczesach, we włosach czy nawet w sztybletach. W natłoku obowiązków mówimy z oburzeniem tylko "nie jestem twoim drzewem!" w następnym momencie zapominając o "ozdobach" na ubraniu. Zazwyczaj przypominamy sobie już wśród "zwykłych" ludzi, gdy spojrzenia w naszą stronę stają się natarczywe. I o ile część patrzących pomyśli "długą sierść ma ten kot", tak tylko nieliczni znają prawdę.

     3. ZWRACANIE SIĘ DO LUDZI JAK DO KONIA — KAŻDY KONIARZ powiedział kiedyś do biegających dzieci "prr!", popędzał znajomych cmokaniem lub zaczął prychać jak koń. Większość sytuacji, gdy przypadkowo zaczniemy używać "gwary stajennej" w stosunku do innych ludzi, jest dosyć komicznie, ale także zawstydzająco. Tak czy inaczej — wszyscy koniarze mają jakieś historie związane z tym. Nie wyprzemy się tego.

     4. "ŚMIERDZI TU KONIEM" — trzy słowa, na które każdy koniarz ma alergie. Po usłyszeniu ich po raz setny mamy ochotę odpowiedzieć "oczywiście, debile, bo tak się składa, że MAM STYCZNOŚĆ Z KOŃMI!", jednak zazwyczaj tylko uśmiechamy się i najkulturalniej jak tylko się da odpowiadamy "naprawdę? nie zauważył*m" ze stoickim spokojem w głosie. Prawda jest taka, że to nie nasza wina. Mogliby zacząć robić w końcu porządne proszki do prania i czyszczenia.

     5. "DZIWNA" OPALENIZNA — występuje w okresie letnim. Charakteryzuje się brązową twarzą, ramionami i dekoldem oraz bladymi jak ściana nogami. Powstaje na skutek kilkugodzinnej pracy na padoku w słońcu, prowadzenia lonż oraz połączenia bryczesów z koszulkami. Instruktorzy oraz wolontariusze wiedzą aż za dobrze, o chodzi.

     To tylko kilka przykładów, które łączą nas jako koniarze. Różnimy się w wielu sprawach, ale sądzę, że większość z nas może utożsamić się z przedstawionymi sytuacjami. Ten artykuł miał na celu ukazanie w nieco humorystyczny sposób jak — mimo wszystko — podobni jesteśmy. Mam nadzieję, że na chwilę zapomnimy o tym, co nas dzieli i wspólnie pośmiejemy się z tego, co nas łączy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

3 czerwca 2023 Dzień dziecka w Stajni Rysiowe

Moje konie - Embera